Opowiem Wam prawdziwą historię, własną.To było kilka dni temu. Jak co wtorek jeżdżę na warsztaty, tym razem postanowiłam pojechać rowerem. Ładna pogoda, sprawdziłam wszystko, światła, dętki.
Wracam, a tu okazuje się, że światła są, ale przednie świeci słabo. Jestem w kamizelce odblaskowej, mam też tylny odblask, ale przód za słaby żeby oświetlić drogę, a droga między polami, obok lasu.
Jadę i zaczynam czuć lęk.
Lęk spina ramiona, zaczynam nerwowo rozglądać się, gdzieś jakiś ptak przeleciał, jest pełnia.
Zatrzymuję się w środku pola. Zaczynam oddychać. Bardzo głęboko, powoli, miarowo.To tylko lęk.
Powoli odchodzi, wszystko mija a wielki księżyc oświetla drogę. Jadę dalej. Jestem doświadczoną rowerzystką, przejechałam tysiące kilometrów. Jadę uważnie, już bez lęku.Uważam na siebie i też realnie oceniam sytuację na drodze.
Jak działa lęk? Odbiera rozum. Człowiek traci zdolność logicznego myślenia, traci koncentrację, chaos wkrada się .
Dlaczego o tym piszę?
Gdybym nie znała technik wyciszania umysłu, technik oddechowych to bym poddała się fali lęku. Wystarczy w takich momentach zaczepić się kapturem o gałąź i już zawał gotowy.
Tak właśnie działa lęk, spirala lęku wciąga.
Dojechałam do domu,wiem że muszę zmienić światło.
Świat nam bardzo sprzyja, nawet w ciemnościach prowadzi jasnymi ścieżkami.
Życie bez lęku to komfort.
Pozdrawiam Grażyna